O mnie

  Green Skinny Girl.
Wystarczy Zielona ;)
Jak wiele z Was marzę o chudości. Już kiedyś podjęłam próbę stania się chudą, ale źle się za to zabrałam i zamiast się skutecznie zmniejszyć wpadłam w tą okropną chorobę- bulimię. Był (a w zasadzie jest) to dla mnie wyjątkowo ciężki okres. Chociaż dziś napady są już nie tak częste, a ja odchudzam się rozsądniej, nie uważam się za osobę zdrową.
Nigdy nie porzuciłam marzeń o szczupłym ciele.
Żeby nie było wątpliwości: nie uważam się za grubasa, ale po prostu mam na czym siedzieć i czym oddychać. I sądzę, że tego "czegoś" jest za dużo.
Jako dziecko byłam chuda. Najchudsza z klasy, najchudsza z przedszkola. Potem jednak zaczął się okres dojrzewania- mniej więcej na początku gimnazjum- i z chudej gałązki zmieniłam się w dorodną gałąź. Kiedy szłam do gimnazjum miałam już 173 cm- niska to ja nigdy nie byłam i ważyłam w granicach 47-49 kg.
Byłam chuda i pewna siebie. Jednak jak wiemy z lekcji biologi dziewczynka staje się kobietą. Pod koniec pierwszej klasy ważyłam już 55 kg, a przybyły mi 2 cm. Z roku na rok byłam coraz większa i większa. Po prostu ujawniła się rodzinna tendencja do tycia. Ostatecznie, zaczynając liceum ważyłam w granicach 58-59 kg a mój wzrost wynosił (w zależności od źródła) 176-177.
Nawet się wtedy lubiłam. Miałam kobiece kształty, ale byłam jeszcze całkiem szczupła. Niestety pojawiła się presja. Dla mojej 14 cm niższej ode mnie mamy waga 59 kg to w moim wieku lekka katastrofa. Przyjaciele też (moje koleżanki mają średnio od 152 do 165) uważali, ze sporo ważę, jednak wszyscy mi mówili, że wyglądam super.
Całe życie miałam zabójczego pecha w miłości.
Kiedy widziałam moje rozświergotane koleżanki chciało mi się wyć. Wszystko w co ja się pakowałam kończyło się połamanym sercem. Zaczęłam szukać w sobie problemów. I co znalazłam? Wagę..
Moim celem było schudnąć jak najszybciej. Odchudzałam się w myśl "świetnej" zasady- wszystko, albo nic.
Oczywiście przytyłam. Najpierw do 62 kg. Potem do 67. Drugi etap był o wiele gorszy, gdyż załamana 6 z przodu chciałam przyspieszyć odchudzanie wymiotując i się przeczyszczając, czego efekty były tragiczne. Pozbyłam się długich włosów. Zniszczyłam paznokcie. Nigdy nie miałam większych problemów z cerą, a teraz mam ogromne.
Pojawił się cellulit (chociaż ni jakiś duży, ale nigdy nie miałam do niego tendencji) i rozstępy.
Pojawiła się też chęć skutecznego chudnięcia i normalnego życia.
A o tym poczytacie już na blogu :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz