czwartek, 3 kwietnia 2014

zbyt dużo na jeden dzień... bardzo zły dzień

Ale masakra.
Dzisiejszy dzień zapiszę do tych najgorszych w życiu.
Ale po kolei.
Zaczęło się od tego, że w szkole wybrano mnie do prowadzenia jakiegośtam występu (nie wiem o co chodzi, ale mniejsza, co to za uroczystość, chyba jakiś konkurs), co już było problemem, bo, co tu dużo mówić nienawidzę wystąpień publicznych.
Jednak dyrektorka stwierdziła, że skoro już prowadzę to coś, to  n i c nie stoi na przeszkodzie, bym prowadziła również apel z okazji Dnia Zdrowia. Nauczenie się czytać dosłownie 6 formułek, to nic strasznego, ale ja i tak mało nie padłam ze stresu... nienawidzę takiej presji. Apel już we wtorek, chociaż sam Dzień Zdrowia wypada w poniedziałek.
No i tu jest  n a j g o r s z a wiadomość.
Co nasza szkoła robi w poniedziałek?
Ano, wymyślili coś takiego, że higienistka będzie sprawdzać m in BMI.
Co to dla mnie oznacza? Ważenie!!!!!!!!!!!!!!!!!
Boże, chciałam się uwolnić od tego cholerstwa, boję się okropnie, w szkole jak to usłyszałam, to mało nie zeszłam na zawał i spędziłam ok 15 min w kiblu, po prostu siedząc koło kranów i starając się zacząć myśleć.
Kiedy przyszłam, nieco spóźniona, do klasy (nauczycielka też się spóźniła, na moje szczęście) koleżanka pytała, czy dobrze się czuję. Potem do klasy przyszła nauczycielka i chciała mnie wysłać do higienistki, bo podobno zrobiłam się strasznie blada.
Czułam się (wciąż czuję?) jak obłożnie chora.
Co będzie, jakbym dajmy na to ważyła 67 kg (moja najwyższa waga, przy 178)?
Będę pośmiewiskiem.
U mnie w szkole (mamy prawie same dziewczyny w klasie) mamy zasadę, że chuda= dobra.
Po osobach przy kości jeżdżą na każdym kroku.
Do końca dnia byłam roztrzęsiona i nie mogłam się na niczym skupić. Zerwałam się z ostatniej lekcji i wróciłam do domu.
I co usłyszałam od mamy? Że muszę "wziąć się za swój wygląd"
Aż zachciało mi się płakać.
Co było później? Napad. Ale nie tragiczny, bardzo duży, bo 2700 kcal zjadłam, ale to jednak nie tragedia.
Udało mi się nie wymiotować- jedyny plus.
Jak ja siebie nienawidzę...

3 komentarze:

  1. Spokojnie. Przecież osiągniesz swoje cele - jesteś silna. Daj sobie czas, bądź cierpliwa. Będzie dobrze.

    Strasznie się cieszę kochana, że nie zwymiotowałaś. Udało Ci się nie wykonać tego kroku w stronę grobu - nazywajmy rzeczy po imieniu.

    Trzymaj się, ściskam ciepło ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak w ogóle 67/178 daje BMI w normie, a nawet bliżej dolnej granicy niż górnej. Więc nie masz powodu raczej do popadania w panikę. Będzie przecież lepiej. <3

      Usuń
  2. Nie martw się. Przecież walczysz. W te parę dni nic nie zrobisz. Ale przecież nie o to chodzi. Nigdzie się nie śpiesz. Powoli idź do swojego celu. To najlepsza droga ^ ^

    OdpowiedzUsuń